Plany czytelnicze na święta

Autor: Anya , piątek, 24 grudnia 2010 02:26

Jak wiadomo, święta to czas miłości, optymizmu i radości, w związku z czym postanowiłam nabyć dwie (pozornie) optymistyczne książki. Oto pierwsza z nich, która skusiła mnie - przyznam się szczerze - śliczną okładką, a zaraz później ciekawym streszczeniem.

Brigid Pasulka - "Dawno, dawno temu i prawie naprawdę"

Nie dość, że ma śliczną okładkę, która od razu przywodzi na myśl baśniowe klimaty, to w dodatku sam tytuł sprawił, że zaczęłam się zastanawiać. Jak to - prawie naprawdę? Streszczenie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że chcę przeczytać tę książkę.

"W przeddzień II wojny światowej w góralskiej Półwsi młody człowiek zwany Gołębiem zakochuje się w dziewczynie słynącej z niebiańskiej urody. Rodzicom Anielicy Hetmańskiej oferuje swoje złote ręce i przemienia ich skromną chatę w piękny dom, tym samym torując sobie drogę do serca wybranki. Potem jednak wybucha wojna, która przecina zaloty, opóźnia małżeństwo i wywołuje zamieszanie w życiu obojga młodych. Po jej zakończeniu zakochana para postanawia opuścić wieś, skuszona obietnicą nowego życia w Krakowie.

Niemal pięćdziesiąt lat później ich wnuczka Beata powtarza tę powojenną wędrówkę, by szukać nowego życia w bajecznym mieście, które zna z opowieści babci. Jednak zamiast domniemanego dobrobytu Nowej Polski odkrywa miasto uwięzione między przeszłością a przyszłością. Zamieszkuje u obdarzonej ostrym językiem kuzynki Ireny i jej ekstrawaganckiej córki Magdy i usiłuje znaleźć swoje miejsce zarówno w Krakowie ostatniej dekady XX wieku, jak i w sieci trudnej miłości łączącej Irenę i Magdę. Jednak nieoczekiwane wydarzenia – miłości, tragedie i cuda – mogą zmienić życie Beaty i otworzyć jej oczy, pozwalając dostrzec w innym świetle historię rodziny i kraju, a także wybrać własną drogę w życiu."

To brzmi tak magicznie, że chyba bardziej się nie da. Czuję, że potrzebuję takiej książki.

Kolejna pozycja zainteresowała mnie znów jedynie opisem, bo projekt okładki jakoś szczególnie uwagi nie przykuwa. Niemniej jednak podejrzewam, że może być ciekawą lekturą, dlatego i tę książkę postanowiłam kupić.


Eric-Emmanuel Schmitt, "Marzycielka z Ostendy"

Nazwisko autora obiło mi się o uszy - wg Google ponoć w Polsce znany, ale ja nie miałam wcześniej przyjemności. Tak to jest, jak się czyta same Dukaje i Axelsson. Niemniej jednak z ciekawością przyjrzałam się innym jego dziełom i wydają się być interesujące, może w przyszłości i z nimi się zapoznam. Na początek jednak "Marzycielka".

"Kim jest marzycielka z Ostendy? Starą, samotną kobietą czy osobą, która odrzuciła lęk i zagrała z losem o najwyższą stawkę? Położywszy na szali własne szczęście, zaryzykowała i zrealizowała swe największe pragnienie. Nagrodą była miłość. Pięć opowiadań. Pięć marzeń. Pięć historii. Potęga pamięci, miłości, a może dotyku? Uczucie silniejsze niż upływający czas. Piękno odkryte w słowach, małżeństwo scalone przez śmierć, książka obarczona fatum, a wreszcie pamięć, jedyny strażnik naszych wspomnień. Literatura, która przywraca wiarę w marzenia. Bohaterowie najnowszych opowiadań Erica-Emmanuela Schmitta są zwyczajnymi ludźmi. Wyróżnia ich jedno - ryzykują, by spełnić swoje marzenia. Nie zawsze wygrywają, ale gdy już im się uda - nic nie może stanąć na ich drodze do szczęścia. Są podobni do nas, bo przecież wszyscy mamy pragnienia. Te małe, codzienne i ogromne, o podboju świata. O tym, że warto w nie wierzyć, nie trzeba nikogo przekonywać."

Taka książka chyba przydałaby się każdemu z nas, niezależnie od pory roku czy etapu w życiu. Mnie na pewno się przyda, książki potrafią mnie zmotywować lepiej niż cokolwiek innego. Szczegółowe opinie wydam jednak po przeczytaniu obydwu pozycji.

2 Response to "Plany czytelnicze na święta"

Oleńka Says:

Czytałam "Marzycielkę" i "Opowieści o Niewidzialnym" Schmitta - to drugie zdecydowanie lepsze, Marzycielka trochę mi zajechała Coelho (ale lepsza od niego!).
Hmm, Ty też Axelsson lubisz....? :))

Ja na święta chyba nie mam planów czytelniczych. Nie będę miała czasu między wnoszeniem i wynoszeniem ze stołu... 0_0

Pozdrawiam ;*

Anya Says:

Ja uwielbiam Axelsson, zaczęłam od "Kwietniowej Czarownicy", do której wracam regularnie co rok:)
Błe, Coelho... no cóż, może nie będzie tak tragicznie:P
Buziaki i Wesołych Świąt raz jeszcze!:*

Prześlij komentarz