Jak mnie kochasz, to mnie puść

Autor: Anya , poniedziałek, 27 grudnia 2010 14:08

No, plany sylwestrowe się w końcu wyklarowały. O ile do tej pory nie było pewności, czy spędzę tegoroczną noc sylwestrową w domu, czy w Warszawie, o tyle ustaliliśmy w końcu z Łukaszem, że spędzimy sobie Sylwestra we dwójkę w stolicy. W sumie nawet jestem z tego zadowolona. Nigdy nie przepadałam za imprezami, na których jest mnóstwo osób i każdy głośno mówi, a do tego spijają się i zaczynają opowiadać rzeczy, których bynajmniej nie chcę słyszeć. Pięć, sześć osób to dla mnie wystarczające towarzystwo. Więcej? Bywa ciężko, choć nie ukrywam, że byłam też na kilku udanych imprezach. Po prostu nie lubię alkoholu i rzadko piję, a kiedy cały czas się mnie zmusza i polewa kolejne kamikaze/wściekłe psy/żubrówki z sokiem jabłkowym, bynajmniej nie czuję się fajna, tylko zgnębiona. Chyba raz w całym życiu miałam ochotę się napić tak porządnie, a poza tym nawet wino do obiadu piję nieczęsto. Jeśli już mam coś wypić, najczęściej są to słodkie i smaczne, tzw. 'babskie' alkohole - jakieś likiery, sheridany, mojito, malibu z mlekiem. Dla smaku. Wolę pamiętać imprezę taką, jaką była, a nie spijać się do nieprzytomności i opowiadać wszystkim naokoło, że było 'grubo' i 'ale urwał':P. Chociaż nie ukrywam, z Łukaszem czasem pozwolę sobie wypić dobre winko. Portugalskie, zielone. Bo jest smaczne. I japońska choya - najpyszniejsze wino świata, polecam wszystkim tym, którzy jeszcze nie próbowali:).

3 Response to "Jak mnie kochasz, to mnie puść"

Oleńka Says:

An, skąd bierzesz takie śliczne layouty na bloggera? A no tak - Ty sama je tworzysz... ;) ;*

Anya Says:

nie tworzę - ściągam ze strony http://btemplates.com/ :)

Oleńka Says:

Faktycznie - cuda, cuda!!

Prześlij komentarz