
Lubię Turtle Latte w Coffee Heaven, ale bynajmniej nie dlatego, że jest smaczna (choć jest, i to bardzo:D). Tak sobie myślę, że gdyby nie ta kawa, to byłabym teraz nieszczęśliwa/cierpiąca/w związku, którego wcale nie chciałam, ale pewnie bym się na niego prędzej czy później zgodziła. Gdyby nie to wesele, na którym spędziłam czas z Łukaszem, bo mój ówczesny facet wolał spać w samochodzie i zostawić mnie z tłumem ledwie-znajomych, nie byłoby jednak tej kawy. Bo jakoś dwa dni po tym weselu feralnym spotkałam się z Łukaszem na tej właśnie kawie i przegadaliśmy dobre kilka godzin. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będziemy razem, ba! Nie wiedziałam nawet, że zostawię mojego już-byłego, bo przecież chciałam walczyć i byłam gotowa cierpieć. Głupia byłam. No, ale prędzej czy później musiało się to wszystko jakoś rozwiązać. I teraz ta kawa z zielona herbatą kojarzy mi się z przezabawną rozmową, z pierwszymi krokami, które poczyniliśmy z Łukaszem w swoją stronę. Kojarzy mi się z zatłoczonym dworcem i wielką kolejką do kasy, która uniemożliwiła mi kupienie biletu do domu. Bardzo miły był to dzień, bo pozwolił mi totalnie oderwać się od wszystkiego, co mnie bolało i było nie tak. I tak już zostało - ile razy spotkam się z Łukaszem, zawsze potrafi odwrócić moją uwagę od zmartwień i problemów, jakoś zawsze potrafię się przy nim cieszyć z najmniejszych rzeczy. Wcześniej często zdarzało się, że te 'najmniejsze rzeczy' mnie przytłaczały. Teraz wiem, że wcześniej to po prostu nie było to. Wiele osób mi powtarzało - będziesz wiedziała, czy to 'ten', czy to ta właściwa osoba dla ciebie. Obudzisz się pewnego dnia i po prostu będziesz wiedziała.
No i wiem.
;**
Oj, Ty moja, szczęśliwa i uszczęśliwiająca innych.
Np. mnie ;)
a ferie się zbliżają ^_-...