Water

Autor: Anya , piątek, 4 marca 2011 23:07

No i chciałabym tu coś napisać. Chciałabym, bo w moim życiu sporo się ostatnio dzieje. Na dniach Łukasz wprowadza się do nowego mieszkania, co oznacza, że i ja będę mogła tam przesiadywać, a w czerwcu - przenieść się na stałe. Mamy wielki telewizor, necik, kablówkę, w zasadzie wszystko, czego tylko dusza zapragnie (poza akwarium, które jest w planie, ale na to jeszcze będzie czas). Będę miała kąt, w którym będę mogła spędzać czas, kiedy w mieszkaniu nie będzie się dało wytrzymać (a zdarza się to nader często i momentami mnie już, za przeproszeniem, nerwica bierze). Zarabiam dośc sporo, dzisiaj kupiłam sobie mnóstwo ładnych rzeczy (nie samymi grami w końcu człowiek żyje), a do tego w Złotych Tarasach znalazłam stoisko z tureckimi słodyczami, gdzie można na wagę kupić lokoum i inne tamtejsze przysmaki. Jak dla mnie cena 6 zł za 100 g tego cuda to wcale nie jest dużo.
I wydaje się, że wszystko w moim życiu jest idealne. No, może poza studiami, które raz po raz dają mi w dupę. Mam jakiś zastój, straciłam umiejętność komunikacji chyba, nie wiem. Łatwo mi formułować myśli, a kiedy mam je wypowiedzieć, to jest jakaś masakra. Męczę się na zajęciach i czasem najprostsze zadania sprawiają mi problemy. To nie jest tak, że ja tego nie wiem. Po prostu nie potrafię się odezwać. Najchętniej zaszyłabym się gdzieś w kąt, tak, żeby nikt mnie nie widział, i tam w spokoju robiłabym sobie notatki i nikomu bym nie przeszkadzała. Ale tak się nie da na ćwiczeniach, kiedy w grupie jest jakieś 15 osób i tak czy inaczej wszystkich nas widać, gdzie bym się nie schowała. To przykre. Przykre, bo wiem, że stać mnie na wiele, ale nie mam żadnej, nawet najmniejszej motywacji. Straciłam zapał do pisania magisterki, czuję się tak, jakby całe zainteresowanie tematem nagle się wypaliło i gdzieś ulotniło. Straciłam zapał do tłumaczenia "Yume Juuya", które na początku tak mi się podobało. Może to przez to, że tłumaczę je chujowo i cały czas coś mi się nie podoba? Nie wiem. Może po prostu nie jestem przyzwyczajona do wielu porażek naraz, ale ostatnio napatoczyło się ich zbyt wiele.
Odczuwam bolesny brak bliskich osób. A jak już uda się z kimś pogadać, uciekam od powaznych tematów, bo nie lubię zamęczać ludzi swoimi problemami. I tak muszą znosić moje narzekania, że mi się 'nie chce'. Bo tak jest, nie chce mi się. Snuję się po mieście między studiami a pracą, w mieszkaniu snuję się po internecie, a z Łukaszem spędzam jeden dzień w tygodniu, i to maks, bo wiecznie ma próby. Fajnie, że w kwietniu zagrają przed God is an Astronaut, ale ja chciałabym móc go widywać przynajmniej o jeden dzień dłużej.
Twierdzi, że po jego przeprowadzce do nowego mieszkania wszystko się zmieni. Że będę mogła tam wpadać i będziemy razem spędzać czas. Szczerze? Jesli to będzie wyglądało tak, jak teraz, to będziemy się widywać rano podczas mycia zębów.
I to chwilowo na tyle narzekań. Postaram się, żeby następna notka była bardziej optymistyczna. Niestety, wychodzi na to, że blog to jedyne miejsce, w którym mogę z siebie wyrzucić to, co mi przeszkadza i co jest nie tak. Poza tym, i tak nikt tego nie czyta.
I powtórzę słowa Oleńki - moje życie nie ma rytmu.

2 Response to "Water"

Oleńka Says:

An, po to właśnie jest blog, żebyś mogła tu wypisywać swoje emocje (te dobre i te złe). Więc pisz.

To, o czym napisałaś, jest mi znane. Na czwartym roku przechodziłam przez coś podobnego. Czułam, że moje życie wymyka mi się z rąk, że przestaję nad nim panować. Miałam Marka, dobrych znajomych wokół, wymarzone studia i wszystko było w porządku (poza tym, że wtedy też nie miałam pracy -.-) - a ja - byłam zagubiona. Nie potrafiłam napisać żadnej pracy zaliczeniowej, nie potrafiłam się wypowiedzieć na zajęciach, nie miałam pomysłu na recenzje, bałam się wygłoszenia referatu. Zero inwencji, wypalenie. Do tego jeszcze anemia i konflikty ze współlokatorkami.
Przeszło samo. Unormowało się z czasem.

I Tobie też przejdzie. A tymczasem: nie przejmuj się. Nie wymagaj od siebie nie wiadomo czego. Nie musisz zawsze być idealna i nieomylna. Odłóż na bok to, czego nie musisz robić teraz. Nie panikuj. Każdy ma PRAWO do gorszych dni.

Wszystko się poukłada i Twoje życie nabierze rytmu, zobaczysz. Będzie wiosna i muzyka. I kawa z Wiedeńskiej ;)

Ściskam ;*

Anya Says:

dzięki, Oleńko... nawet nie wiesz, jak mi pomogły Twoje słowa.

A kawa i muzyka koniecznie! Jak tylko pojawię się u siebie:)

Prześlij komentarz