Ebb

Autor: Anya , piątek, 25 lutego 2011 21:49

Dzisiaj notka nieco refleksyjna, bo i wydarzyło się coś, przy czym warto się tej refleksji poświęcić. Dzisiaj mianowicie zakończył działalność mój ulubiony zespół. Po 12 latach współpracy postanowili poświęcić się innym projektom i zamknąć ten rozdział w swojej muzycznej karierze. Chociaż w sumie nie wiem, czy mozna to nazwać karierą, gdyż nie była to muzyka dla wszystkich.

Dear Friends,

We regret to inform you that Oceansize has split up.
An explanation for this occurrence is neither forthcoming or indeed necessary.
All that remains is to say THANK YOU for being there for us. It's been a very eventful and life-affirming 12 years.

We'll miss you.


There will be more music from each of us as soon as possible.


Oceansize jest dla mnie bardzo ważnym zespołem i zawsze takim będzie. Nagrali trzy albumy, które całkowicie zmieniły moje podejście do muzyki i były dla mnie objawieniem kompozycyjnego geniuszu. W swoich niejednokrotnie siedmiominu towych nawet kawałkach nikt nie potrafił zawrzeć tylu emocji, co Oceansize. Nikt nie potrafił stworzyć tak pięknej i zaskakującej kompozycji, nie miał tak niesamowitego brzmienia. Wiele razy będę wracać do pamiętnego koncertu we Wrocławiu, kiedy pierwszy raz usłyszałam ich na żywo. Może zabrzmi to pretensjonalnie i banalnie, ale ich muzyka towarzyszyła mi w wielu ważnych momentach mojego życia i pozwalała czasem na oderwanie się od problemów. I wokal, wokal będący kolejnym instrumentem, rzadko wybijający się na pierwszy plan, płynący ze wszystkimi instrumentami, wyrażający więcej emocji, niż kiedykolwiek zdarzyło mi się usłyszeć w jakimkolwiek utworze.
Dla mnie Oceansize stali się i pozostaną legendą, ze społem, którego się nie zapomina, produktem pracy geniuszów muzycznych i niesamowitych ludzi, którzy całe serce włożyli w to, co chcieli tworzyć. Wielopoziomowe utwory sprawiają wrażenie niesamowicie skomplikowanych konstrukcji, podczas gdy prawdziwym pieknem tej muzyki była jej prostota, ale zmontowana w taki sposób, że utwory w stylu "Ornament/The Last Wrongs" czy "Superfluous to Requirements" potrafiły przyprawić o dreszcze. Tak, to zespół jedyny w swoim rodzaju. Nie do podrobienia, nie do naśladowania, nie do inspirowania się. Mam nadzieję, że zostanie zapamiętany tak długo, jak na to zasługuje.

Time won't change a thing when I'm gone (...) I'm not the picture now I am the frame

0 Response to "Ebb"

Prześlij komentarz